czwartek, 9 sierpnia 2012

1

Wracali przez miasto pogrążone w ciemnej nocy. Wszystko ucichło. Kishin pokonany na dobre. Miasto może żyć spokojnie. Co z tego, że Death City leżało w zupełnie innym miejscu. Shinigami-sama zdecydował, że przejdzie na emeryturę, a jego władzę obejmie jego syn. Death the kid strasznie się ucieszył i gdyby nie rany zadane mu przez Asurę usiadłby do swojego stanowiska do projektowania i zaczął rysować nowe, symetryczne miasto. Byli niedaleko Death City więc zadecydowali rozejść się do swoich domów. Kiddo zaproponował, że weźmie Cronę do siebie, a Lizz i Patty bardzo się ucieszyły z tego powodu. Po pewnym czasie także Black Star i Tsubaki doszli do domu i pożegnali się z pozostałą dwójką. Zostali tylko Soul i Maka. Podpierali się na sobie nawzajem. Uliczka była wyjątkowo ciemna. Przez tą całą "katastrofę" lampy w tej części miasta nie działały. W pewnym momencie Mace ugięły się kolana i zdążyła zrobić jedynie krok i podejść do ściany najbliższej kamieniczki po czym zsunęła się po niej bezwiednie.
-Maka...Wszystko w porządku?- Zapytał zatroskany Soul.
-Tak. Nie. Nie mam siły.- Zamknęła oczy i uśmiechnęła się - Ale idziemy. To już niedaleko. - Starała się wstać, ale upadła ponownie. Soul zaproponował, że ją poniesie, ale za nic nie chciała się zgodzić. Zebrała się w sobie i wstała. Doszli do domu i nie zadając sobie nawet trudu przebrania się w piżamę poszli spać.

Obudzili się bardzo późno, bo około szóstej po południu. Soul wolał jeszcze trochę poleżeć, ale Maka wstała, umyła się i opatrzyła swoje rany. Po chwili weszła z apteczką do pokoju chłopaka i mimo protestów jego również zabandażowała.
Aż do późnego wieczora nikt się nie wydawał żadnych dźwięków. Tylko podczas obiadu słychać było pukanie pałeczek i ciche siorbanie z kubka. 

 Maka jak zwykle zasiadła do nauki w sowim pokoju. Było ciemno, a jedyne światło rzucała lampka, która stała na biurku i oświetlała książki. Nie usłyszała wchodzącego chłopaka, który zrobił coś niesamowitego. Objął ją od tyłu.
- A ty nawet teraz siedzisz nad książkami? - Zapytał
Ona nie zareagowała. Kiedy ją puścił i miał zamiar wyjść wstała szybko i tym razem to ona przytuliła jego. Soul z lekkim uśmiechem objął ją ramionami i wyszeptał cicho do jej ucha:
-Dziękuję, że nas uratowałaś.
Mace rozszerzyły się oczy. nie spodziewała się po nim czegoś takiego. Zwykle rzuciłby jej coś w stylu "dzięki" i sobie poszedł... a teraz się przytulają. To ją zdziwiło.
-Maka...-Zaczął Soul - Maka, zamknij oczy. Mam dla ciebie prezent.
-Oh! Naprawdę Soul? Prezent? Dla mnie?
-Tak... tylko zamknij oczy.